Skip to content
  • 2023
  • 2022
  • 2021 + 2020
  • 2019
  • 2018
  • 2017
  • 2016
  • 2015
  • 2014
  • 2013
  • 2012
  • 2011
  • 2010
  • 2000-2009

jest filmowo!

  • główna
  • recenzje
  • artykuły / eseje / felietony
  • o jest filmowo!
  • .: ranking 2023 :.
  • Toggle search form
  • seksualne rubikony – o różnych obliczach seksu w filmie artykuły / eseje / felietony
  • lokalny patriota – o kinie ulricha seidla artykuły / eseje / felietony
  • tak mi źle… – o filmach smutnych artykuły / eseje / felietony
  • mistrz dyskomfortu – o kinie jasona reitmana artykuły / eseje / felietony
  • cnoty czy grzechy? – o filmowym tryptyku iñárritu i arriagi artykuły / eseje / felietony
  • moje własne arcydzieło – o filmach wielkich artykuły / eseje / felietony

ksiądz to pedał [„W imię…”]

Posted on 13 października, 2013 By encore Brak komentarzy do ksiądz to pedał [„W imię…”]

W imię… trafił w swój czas, niewątpliwie. Wypływające na światło dzienne kolejne pedofilskie skandale w polskim Kościele zagnały tłumy żądnych kinowego potwierdzenia medialnych rewelacji widzów na film Małgośki Szumowskiej. W filmie z ust wcielającego się w rolę księdza Adama Andrzeja Chyry pada jednak wyraźnie zdanie: „Nie jestem pedofilem. Jestem pedałem.” Niemal słyszę z ust katoli, których znam wcale niemało – co za różnica? W tym właśnie rzecz.

Ksiądz Adam jest homoseksualistą. I jest tego świadomy, ale nie potrafi tego zaakceptować. Wciąż. Jego orientacja seksualna jest dla niego przypadłością, chorobą, którą być może da się wyleczyć. Życie w habicie jest zamierzonym wyborem Adama. Wstąpienie do seminarium traktował jako swego rodzaju terapię. Terapię, która nie przyniosła skutku. Innym rodzajem sanacji jest alkohol… Z tych powodów Adam cierpi. Tym bardziej, że zakazany owoc rośnie na wyciągnięcie ręki. Ma bowiem pod opieką grupę chłopców z poprawczaka. I jednego z autochtonów, któremu nie jest obojętny.

Uniwersalność przekazu filmu Szumowskiej polega na podmiocie jej rozważań, nie scenerii. Pierwszoplanowy problem to seksualność Adama, z którą on nieustannie się męczy. Nie chce być gejem (to słowo zdaje się w ogóle nie pada w filmie). Ale jest. To fakt, którego nie potrafi wyprzeć, z którym musi żyć i któremu ostatecznie się poddaje. Siłą rzeczy – pojedynek z naturą musi skończyć się nokautem. Może właśnie dlatego w naturze znajduje namiastkę szczęścia, tak jak w świetnej scenie na polu kukurydzy. Ukojenie bólu, upust frustracji, spokój. Adam desperacko pragnie bliskości, chciałby żyć bez potrzeby hamowania. Chciałby kochać. Lecz nie potrafi się na to zdobyć. I na tym polega jego dramat. Melodramat.

To że jest księdzem – w kontekście emocjonalności W imię… i  jego bohatera nie ma większego znaczenia. Z drugiej strony wzbudza oczywistą ambiwalencję w odczuciach oglądającego. Do tego stopnia, że seans, na którym byłem opuścił jeden z widzów. (Po półgodzinnym (!)(!?) bloku reklam przed projekcją mogę powiedzieć tylko jedno – szacun). Prawda wyzierająca z filmu jest jednak całkowita. Prawdziwa jest frustracja Ewy, dezorientacja Michała, demoniczność pana biskupa, zamiatanie pod dywan Kościoła, wreszcie seminaryjny finał filmu.

Szumowska jest zadziorna, co wiadomo nie od dziś. Historia, której inspiracją był prasowy artykuł w Polsce z ewidentnych, narodowych wręcz powodów musi wzbudzać kontrowersje. Nie wydaje mi się jednak, żeby jedynie skandal był jej motorem napędowym. Podobnie jak w 33 scenach z życia (2008) porusza problematykę niewygodną, tabu. Ostatecznie nie łamie go, trzyma opowieść w ryzach. Zabrakło jednego kroku, niuansu… Pocałunku? A przez to i konsekwencji? Być może. A może taki właśnie miała zamiar. W każdym razie otrzymała Teddy Award na tegorocznym Berlinale, a to nie byle wyróżnienie.

Za to, jak zawsze, pięknie opowiada swój film. Sugestywnie układa ujęcia, operuje obrazami, niemal w każdej scenie stawia trzy kropki. Jeśli nawet posługuje się dosłownością – jak w scenie rozmowy na skype, w której padają słowa z pierwszego akapitu – to skąpaną w emocjach. Intymne zdjęcia i subtelna muzyka świetnie współgrają, będąc tłem dla wyczynów Chyry, którego w lepszej formie nie widziałem od czasu Wszyscy jesteśmy Chrystusami (2006). Wybitna rola.

Zaś W imię… filmem wybitnym nie jest. Za to dobrze zrobionym. I okrutnie prawdziwym. I za to punkcik więcej.

Moja ocena: 6/10

recenzje Tags:recenzja

Nawigacja wpisu

Previous Post: smutny allen [„Blue Jasmine”]
Next Post: kosmos! [„Grawitacja”]

Related Posts

  • filmowy grudzień… i reszta roku podsumowanie miesiąca
  • sacro-fantasy [„Noe: Wybrany przez Boga”] recenzje
  • na oscara [„Witaj w klubie”] recenzje
  • tajemnica judi… i stephena [„Tajemnica Filomeny”] recenzje
  • piję, bo piję [„Pod mocnym aniołem”] recenzje
  • film z przesłaniem [„Hobbit: Pustkowie Smauga”] recenzje
  • the one [„Matrix”] recenzje
  • poezja strachu [„Egzorcysta”] recenzje
  • wielka pochwała życia [„Chce się żyć”] recenzje
  • kosmos! [„Grawitacja”] recenzje
  • smutny allen [„Blue Jasmine”] recenzje
  • szwedzkie brokeback mountain [„Pocałuj mnie”] recenzje
  • niezły nudny film [„Od czwartku do niedzieli”] recenzje
  • super duper man [„Człowiek ze stali”] recenzje
  • jakie nadzieje, taki film [„Wielkie nadzieje”] recenzje

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

previously on

  • oscarowe przewidywania 2023 + komentarz po gali
  • filmowe podsumowanie – początek roku
  • filmowe podsumowanie 2022 roku
  • filmowy grudzień… i reszta roku
  • filmowy październik

moje teksty

  • na Filmwebie
  • na Trzynastym Schronie
  • niefilmowe

kategorycznie

  • artykuły / eseje / felietony
  • festiwal kamera akcja
  • jest filmowo!
  • oscar goes to…
  • podsumowanie miesiąca
  • podsumowanie roku
  • recenzje
  • seksualne rubikony – o różnych obliczach seksu w filmie artykuły / eseje / felietony
  • lokalny patriota – o kinie ulricha seidla artykuły / eseje / felietony
  • tak mi źle… – o filmach smutnych artykuły / eseje / felietony
  • mistrz dyskomfortu – o kinie jasona reitmana artykuły / eseje / felietony
  • moje własne arcydzieło – o filmach wielkich artykuły / eseje / felietony
  • cnoty czy grzechy? – o filmowym tryptyku iñárritu i arriagi artykuły / eseje / felietony

tak tag

2021 2022 2023 arcydzieło artykuł czerwiec erotyka esej felieton festiwal kamera akcja film smutny grudzień kwiecień lipiec luty maj marzec oscary październik podsumowanie portret recenzja sierpień styczeń sylwetka top twórczość wrzesień

Copyright © 2023 jest filmowo!.

Powered by PressBook News Dark theme